piątek, 28 października 2011

Konkurs

 Oddałyśmy z Anią zdjęcia na konkurs fotograficzny, organizowany na naszym wydziale i dziś ogłoszono wyniki.  Pierwsze miejsce ex aequo dostały inne osoby z grupy, a pozostałe 2 nagrody dostałyśmy my! Ania za kolor, ja za B&W.  W roli nagrody wystąpiły ogromne i superciężkie (już czuje jak wiozę je na plecach do Polski) albumy o architekturze, sztuce itp.


Cieszymy się jak głupie więc postanowiłam to obwieścić na forum.
 A te zdjęcia ja wybrałam: 






















A tu Aniowe:











.

środa, 26 października 2011

Barcelona



Po wielu trudach wreszcie udało mi się wywołać i zeskanowac negatywy z wyjazdu do Barcelony. Jeszcze dwa czekają w szufladzie, ale przy hiszpańskich cenach chyba będą musiały poczekać aż do powrotu do Polski... To co ocalało po części prezentuję poniżej. Niektóre zdjęcia padły ofiarą niedomknięcia migawki, ale mają taki klimat, że i tak postanowiłam je wrzucić. Zabłakało się też kilka zdjęć z Walencji.



  









 





































czwartek, 20 października 2011

Nostalgia


Czekałam na właściwy moment żeby wstawić to zdjęcie. Oto Walencja nostalgiczna. Tak wygląda zalany deszczem chodnik widziany z mojego okna. Mogłabym tak stać i  patrzeć się na niego godzinami. Szczególnie dziś, kiedy znowu pada, wyjeżdżają dziewczyny z Polski, które przyjechały w odwiedziny i dociera do mnie jak strasznie daleko jesteśmy do Warszawy. Albo to przez ostatni polski twaróg który zjadłam dziś na kolację. Dlaczego, dlaczego hiszpanie ich nie produkują???



To jest dokładnie nastrój na piosenkę Televators by The Mars Volta, albo everybody gotta learn sometimes by BECK. Nie słuchałam ich od tysiącleci, polecam.

sobota, 15 października 2011

Znaki





Kilka obserwacji na temat znaków. Pierwszy z wrzuconych "zakaz wstępu dla szczurów" jest po prostu świetny, szczególnie podoba mi się w połaczeniu z tabliczką na dole "z wyjatkiem służb (serwisu)".

W drugim widzę jasny przekaz : "zakazuje się podpieprzania mebli spod śmietnika". Ta zgarbiona postać z szafą... kupuję od razu :D Tak właśnie musiałyśmy wyglądać z biurkiem :)

I trzeci znak : To już nie żart... to psia toaleta z prawdziwego zdarzenia. Polecam zwrócić uwagę na specjalny kijaszek na środku prowokujący do obsikania. CYWILIZACJA! szkoda tylko, że właściciele i tak pozwalają swoim psom robić kupę zaraz przed wyjściem z naszego bloku....

środa, 12 października 2011

Chrześcijanie i Małże


Zupełnie przypadkiem trafiłam na jedno z największych świąt  w Walencji. Jego częścią jest procesja "Moros y Cristianos" co oznacza w wolnym tłumaczeniu "Chrześcijanie i Maurowie" lub jak twierdzi pewnien internauta : "Chrzescijanie i małże" .... (?!):D 

Świętuje się odbicie przez chrześcijan miasta w 1238 roku i ustanowienie królestwa Walencji. Wygląda to tak, że wzdłuż ulicy przechodzą poszczególne grupy przebrane za wojsko, kurtyzany, królewny, itp. Wszystko chyba jest ustawione w nieprzypadkowej kolejności, tak że cała parada opowiada historię zwyciestwa króla Don Jaime. Nie znam co prawda dokładnego biegu wydarzeń, ale żeby zrozumieć przekaz wystarczy chyba opowiedzieć jak wyglądał początek: Jako pierwsi przeszli dwaj smutni Maurowie pchający wózek, a zaraz potem królewska kawaleria popisująca się sztuczkami na koniach. Idea chyba jasna?

Tak czy siak impreza świetna, widać było, że hiszpanie strasznie się z niej cieszą. W szczególności Barbara, nasz czarny maur z Polski :P 









wtorek, 4 października 2011

Mayor


Czasem mam wrażenie, że nasz wyjazd opiera się głównie na jedzeniu... W niedzielę trafiłyśmy na fiestę paelli i wreszcie spróbowałysmy jak smakuje świeża wersja tutejszego "must eat". Chyba nikt nie odważył sie wybrać pealli z królikiem (paella valenciana), ale pozostałe : z krewetkami, mięsem, jamonem, sosem pomidorowym itp smakowały świetnie. Szczególnie koledze, który przypadkiem dostał jedną porcję gratis.

Osobiście zaintrygowała mnie paella z podobizną.... no własnie kogo? Na pierwszy rzut oka przypadkowa osoba - o ile cokolwiek można wywnioskować z twarzy z sosu pomidorowego. Ale... ?

Zagadka rozwiązała się dziś. Podczas oficjalnego spotkania w ratuszu, gdzie grube ryby witały wątłych erasmusów, podeszła do nas rosła kobieta otoczona chmarą dziennikarzy. Na jej pytanie "skad jesteście" odpowiedziałam elokwentnie "nazywam się Alicja", co zostało zarejestrowane przez kilka kamer. Szybki uścisk dłoni, czarujący uśmiech słabo maskujący przerażenie i po wszystkim. Po fakcie dowiedziałam się, że to własnie była Mayorka Valencji. Jak to powiedziała Cristina : bardzo przebojowa, szanowana i respektowana przez wszystkich persona. Na swoje usprawiedliwienie napiszę, że gdyby jej pomidorowa podobizna była podpisana na pewno poznałabym ją w rzeczywistości. I być może wpadłabym na to żeby przed rozmową sprawdzić, czy nie mam szminki na zębach...