wtorek, 31 stycznia 2012

Madryt vol 3

29.01.2012r.
NIEDZIELA

Niedziela, wiadomo trzeba się pokazać, dzień zaczęłyśmy więc od wizyty w Prado. Plan idealny, bo nie dość, że wejście za darmo to chodzi się po marmurach, włączone centralne ogrzewanie, na ścianach arcydzieła malarstwa europejskiego, wszystko cacy, ALE jakie było nasze rozczarowanie, kiedy okazało się, że wywieźli najbardziej przez nas oczekiwany obraz (Maya ubrana) do Tokio czy innego Szanghaju! Na szczęście jego druga, lepsza połowa - Maya naga została.

Potem  odwiedziłyśmy dworzec, który okazał się strzałem w dziesiątkę! W ramach poczekalni wielka dżungla i staw z żółwiami wodnymi. Impressed!


Dalej Dorotka zaciągnęła nas do parku, gdzie zobaczyłyśmy jedyny ponoć na świecie pomnik diabła i wielki staw, który słynie z możliwości pływania po nim wypożyczonymi łódkami. Niestety byłyśmy zbyt wykończone na machanie wiosłami, padłyśmy więc tylko i poobśmiewałyśmy trochę zakochanych par.



Wieczór skończyłyśmy tradycyjnie z piwem i tapasami. Ukłony w stronę dziewczyn, które poleciły nam bar "El tigre". Zwracam uwagę na widoczny w lewym, dolnym rogu talerzyk niekończących się tapasów. Tego było jeszcze więcej!!!



2 komentarze:

  1. jestem fanem hasła "niedziela - trzeba się pokazać" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyncie za nas, emigrantow honory na Chmielnej :p

    OdpowiedzUsuń