piątek, 23 września 2011

Tomatina








      O Tomatinie już pisałam, ale teraz dopiero wrzucam foty. Jestem pod wrażeniem, że aparat za 5E przetrwał bitwę i na zdjęciach widać coś poza pomidorową pulpą. Zastanawiam się też jak panowie technicy poradzili sobie z wyjęciem filmu i iloma językami potem nas wyklinali. Moje klapki do dziś jeszcze trochę zalatują zgniłym pomidorem. Mam nadzieję, że dziewczyny pominą ten post i nie znajdę ich jutro przy śmietniku...

4 komentarze:

  1. Super zdjęcia. Bardzo fajnie wyszłaś na zdjęciu drugim od dołu. Moje ulubione.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że to zasługa rozplaskanych na twarzy pomidorów :D Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  3. a mi się podoba najbardziej to pierwsze zdjęcie :) z uśmiechem czekasz na papkę lecą z góry :P

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba akurat było po tym jak polali nas wodą z góry :P

    OdpowiedzUsuń