czwartek, 8 września 2011

Wydział


Tak wygląda nasz wydział architektury. Chyba najmniejszy ze wszystkich budynków.

Ostatnie dni minęły pod znakiem załatwiania spraw uczelnianych. Poznałyśmy naszego nowego koordynatora o wdzięcznym imieniu Alfonso, który jak  stwierdził raz był w Polsce kilka godzin na lotnisku we W...ropeqkw#$L# (Wrocławiu), ale w W....arpo#$#% (Warszawie) nigdy nie był. Przedmioty, które wybrałyśmy, w połowie nie istnieją na planie, a w połowie okazują się koszmarem jak z naszego wydziału w Polsce. Rysunek, który wybrałyśmy myśląc, że juz nic gorszego niż w Warszawie nas nie spotka, zapowiada się jak zwielokrotniony portal (najgorsze z możliwych ćwiczeń, które były na wydziale).
Tak więc za radą Alfonso bawimy się w "tetris" i składamy nowy plan.

Jak na razie byłyśmy już na projektowaniu, które prowadzi gość będący mieszanką Jima Carreya, Robina Wiliamsa ze stowarzyszenia umarłych poetów i gremlina.
Na pierwszych zajęciach trochę zażartowałam z tego jak wymawiał "Zachaczewski" i teraz już dobrze nas zapamiętał. Przez połowę zajęć wszystkie gagi związane były z naszą nieznajomością hiszpańskich zabytków, które mamy sobie wygooglać, albo sprawdzić w "jutube".

Ale mimo wszystko to bardzo miła odmiana po stetryczałych i zasuszonych profesorach z polibudy, których żartów nigdy nie odróżniałam od obelg.

Byłyśmy tez na pierwszej nauce salsy w klubie "tukan". Szczerze mówiąc nie było rewelacyjnie mimo naszych chalengów i darmowego mojito.
Trzeba jednak przyznać, że świetne jest to, że nawet w nocy jest tak gorąco, że można się spokojnie przejść do domu pieszo 40 min i dalej ma się
ochotę na zimny prysznic.

Odniosłyśmy też chyba pierwsze zwycięstwo w walce z internetem. Nasza duenia ( włascicielka mieszkania ) podpisała na siebie kontrakt i lada momet (15 dni) przyjdzie ktoś podlaczyć ruter. Niesamowite jest to, że tu nawet wyrobienie karty miejskiej trwa 3 tygodnie! A internet, który z początku miał być założony w ciągu 24 godzin przeciagnie sie do miesiąca. Tu chyba po prostu nikt się nie śpieszy... Fiesta, siesta y manana...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz